sobota, 14 listopada 2009

Orgia faktur Rei

Obejrzałam 133 zdjęcia detali nowej kolekcji Rei Kawakubo! Mówcie mi mistrz ;-D Ostatnio mam ciągłe przeszkody w skrobaniu do internetu: a to jestem chora, a to ktoś mi lizak internetu podbiera, a to sam mój komp zamula jak stary dziadek. Damn it. A przecież listopad to podobno miesiąc miłych wieczorów przy kominku, czy jakoś tak... Powiedzmy, że dzisiaj moim kominkowym substytutem jest nowa kolekcja Kawakubo: mechanizmy myśli rozgrzewa do czerwoności, a rumieńce przykrywa cielistym szyfonem! Ot i Rei. Jej pokazy w Paryżu zazwyczaj mają moc dyskretnej dysrupcji: oto wszystkim się wydawało, że już sięgnęli nieba awangardy, a ona im nagle pokazuje, gdzie ich właściwe miejsce. I co to właściwie jest... awangarda!
Jeśli jesienna kolekcja Kawakubo miała w sobie apollińską harmonię: piękne usta odciśnięte na szyfonowych przepaskach, wzory palców odmalowane na butach..., to na wiosnę projektantka wraca do piekła baroku. Tym razem wszystkiego jest zbyt wiele... Jakby jakiś szalony wicher roztargał ukochane przez Kawakubo peruki. Marek spojrzał mi przez ramię i powiedział: "to wygląda, jakby zwymiotował na nią pluszak!". A być może właśnie tak ma wyglądać: zwichrzone włosy i elementy konstrukcji stroju, które uległy jakiemuś dziwacznemu przesunięciu. W centrum kolekcji CDG jest przesadnie zarysowane ramię. Nie są to jednak popularne bufki czy diabelskie ramionka a la Mugler czy Margiela. Są to ramionka kaskadowe! Wielu komentatorów uznało kolekcję Kawakubo za ironiczną odpowiedź na podkreślone poduszkami kształty ramion, które w zeszłym sezonie wróciły z otchłani lat 80tych, a obecnie podbiły nawet rynek mody popularnej. Każdy stylista wie, że przesadne ramiona są niebezpieczne - poszerzają optycznie sylwetkę, łatwo można ją nimi zdeformować, skrócić, zmienić w karykaturę. Być może większość moich czytelników zna ten efekt z lat dzieciństwa: dziwna ciotka o wielkich poduszkowanych ramionach: krótka szyja i niewiarygodnie szerokie barki, których nie powstydziłby się żaden bejsbolista. Kawakubo - jako wielka myślicielka mody - postanowiła przepracować ten osobliwy problem. Co zrobiła? Pozwoliła poduszkom i wzmocnieniom ramion żyć własnym życiem: nabrawszy nomadycznego charakteru, mogą przepełznąć, gdzie im się tylko podoba! Kaskadowo przesuwają się w kierunku talii, tworząc najdziwniejsze i niepokojące kształty ubioru, który, jak to zwykle bywa u tej projektantki, emancypuje się z poddaństwa wobec tradycyjnie ujętej kobiecej sylwetki. Pełzające ramiona tworzą nawet biodra, a w arcyironicznym geście: stają się ozdobą paska! Cóż za draka... Na osobnym biegunie, Kawakubo wzmacnia swoje postaci skórzanymi naramiennikami, mocno nawiązującymi do poetyki historycznej, w ostatecznym rozrachunku zdeprawowanymi w formę seksualnej estetyki bondage. Bardziej wrażliwym te wszędobylskie, zmultiplikowane ramiona będą śnić się po nocach. Kawakubo pyta: dlaczego tylko dwa akcenty ramion - czy aby nie ograniczamy się biorąc rachubę natury aż tak serio? Skoro w ramionach wszyscy się kochają, rozmnóżmy je, niech będzie ich więcej, niech ich kształty całkowicie zdominują nasz kształt!
Jest jednak w tej kolekcji wiele perełek, które świetnie nadają się do noszenia. Jest świetna mała czarna i prawie szanelowski żakiecik z krótką plisowaną spódnicą w kremowej bieli, dwie cudne sukienki w duże grochy. Surdut z patchworkową wstawką, świetne spodenki w białe groszki - one mogą w ogóle stać się niezłym hitem! A przede wszystkim jest w tej kolekcji prawdziwa orgia faktur i deseni. Wełniane skarpetki w płaskich skórzanych butach, naderwane szyfony, groszki łączone z kwiatami, cekiny i żakardy, cielisty szyfon i czerwona skóra. Tej mody nie trzeba się bać - należy pozwolić wciągnąć się w tę zwariowaną opowieść, nie tracąc przy tym wodzy rozumu, bo to on rządzi tym szaleństwem.


PS1. Ups, ja sama zmultiplikowałam obrazek - trzeba mi wybaczyć: to ten zamulający komp!

3 komentarze:

janka pisze...

http://urbanchic.pl//img/kaka_bubu.jpg

piekna ty !

janka pisze...

http://urbanchic.pl//img/kaka_bubu.jpg

piekna ty !

Dagne/blog o... pisze...

Ciekawe czy dożyjemy czasów gdy na ulicy spotkam choć połowę tej awangardy...(myślę o polskiej ulicy ;))