Thomas Maier w kolekcji Bottega Veneta pokazał coś całkiem w swoim stylu - nie przychodzi mi do głowy lepsze określenie niż podkręcony mininalizm. Projektant pokochał monochromatyczne zestawy, gdzie główną rolę grają kontrasty tkanin, przeźroczystości, a w tym sezonie również coś z pozoru bardzo prozaicznego - zagniecenia. Cóż - znamy już ten trop z wspaniałych kolekcji Francisco Costy dla Calvina Kleina, a ostatnio nawet z kolekcji Donny Karan. U Bottega Veneta prawie wszystko, co nie jest transparentne i nie jest lakierowaną skórą, jest właśnie zagnieceniem. Wydaje się, że projekty są ultraproste, wręcz ascetyczne, lecz detale zachwycają różnorodnością i pomysłowością. Naszywane pojedynczo pióra, charakterystyczne kosmate pióra marabuta, graficzny deseń w zabawne romby, a na koniec prawdziwa szkoła dekonstrukcji na miarę Margieli: beżowa satyna z licznymi "lukami" w szwach. Odważnie. Do tego sandały, słynne plecione torebki, tłoczony krokodyli wzór i mokra włoszka. Ładnie.
Tommaso Aquilano i Roberto Rimondi u Gianfranco Ferre z neutralnych kolorów - beżów, bieli, czerni i brązów - stworzyli całkiem zmysłową kolekcję, a doprawili ją fajerwerkami z cukierkowego różu i doskonałego finiszu w postaci prawdziwego popisu colour-block, w wersji na wysoki połysk. W nowej kolekcji Ferre dominuje pleciona skóra: czarna i ta ryzykowna, drukowana w wężową łuskę. Projektanci z prawdziwą maestrią tworzą sukienki i płaszcze z takich przeplatanek. Wszystko ma oczywiście lekko etniczny posmak, który znamy już tak dobrze z podobnych pomysłów u Lanvin, Diora, a ostatnio u Gucci. Przeplatanki zapowiadają się na wiosenny hit. Ale na tym nie koniec - Ferre na wiosnę to również śwetne marynarki w beżu i czerni, białe sukienki odszywane odważnie czarnymi diagonalnymi pasami oraz właśnie mocne kontrasty kolorystyczne zbudowane z błyszczących cekinów. Glam po prostu, w nienagannie włoskim wydaniu.
Antonio Marras w swej autorskiej kolekcji nie odchodzi zby daleko od swoich poczynań u Kenzo. W kolekcji głównie zwiewne jedwabne sukienki, może nie aż tak kwiatowe jak te Kenzo, ale i tutaj nie brak maków i róż. Dzielnie rywalizują z nimi hafty i koronki, aby osiągnąć wreszcie szcześliwą syntezę w sukienkach z kwiatowego jedwabiu i koronek ;-) Marras również dał się wciągnąć w zabawę transparencjami. Do sukienek koniecznie płaszczyk w stylu podrasowanego safari. Jeśli spodnie to marchewki lub coś a la dresy. No i burgund - to będzie kolor lata.
Kolekcja Versace sytuuje się na drugim biegunie myślenia o modzie. Donatella stawia swoje zdanie jasno, nie bawi się w kwiatki i maxi sukienki rozmamłanych romantyczek. Jej kobiety są jak pistolety. Pistolety owe wyrażają siebie na sposób graficzny. Proste wyraziste formy zdobione równie wyrazistymi ornamentami a la antyczna Grecja, drobne podłużne paski w mocnych kontrastujących kolorach, wycięcia na ramionach i w talii, seksowny ażur. A na koniec bardzo zmysłowa wersja sukienek z frędzlami. Po prostu seks na wybiegu, co tu dużo gadać. Tym razem nawet Donatella mi się podoba, jak chyba wariuję (choć ostatecznie zrzucam ten afekt na przeziębienie, które mnie gnębi od czwartu...).
A na koniec odrobina uśmiechu, czyli kolekcja Moschino. A tutaj: Ameryka, Dziki Zachód w wersji glam, kapelusze szeryfa, wielkie grochy, paski, goresty rodem z saloonu, wielkie kokardy... słowem full wypas. Czego tu nie ma? Moschino to zawsze cytaty, komiks... W tym odcinku tego komiksu zdecydowanie największe wrażenie robią dżinsowe spodnie z szerokimi nogawkami, cudownie dopasowane w talii. Wow, zakochałam się w tych gaciach!
Tommaso Aquilano i Roberto Rimondi u Gianfranco Ferre z neutralnych kolorów - beżów, bieli, czerni i brązów - stworzyli całkiem zmysłową kolekcję, a doprawili ją fajerwerkami z cukierkowego różu i doskonałego finiszu w postaci prawdziwego popisu colour-block, w wersji na wysoki połysk. W nowej kolekcji Ferre dominuje pleciona skóra: czarna i ta ryzykowna, drukowana w wężową łuskę. Projektanci z prawdziwą maestrią tworzą sukienki i płaszcze z takich przeplatanek. Wszystko ma oczywiście lekko etniczny posmak, który znamy już tak dobrze z podobnych pomysłów u Lanvin, Diora, a ostatnio u Gucci. Przeplatanki zapowiadają się na wiosenny hit. Ale na tym nie koniec - Ferre na wiosnę to również śwetne marynarki w beżu i czerni, białe sukienki odszywane odważnie czarnymi diagonalnymi pasami oraz właśnie mocne kontrasty kolorystyczne zbudowane z błyszczących cekinów. Glam po prostu, w nienagannie włoskim wydaniu.
Antonio Marras w swej autorskiej kolekcji nie odchodzi zby daleko od swoich poczynań u Kenzo. W kolekcji głównie zwiewne jedwabne sukienki, może nie aż tak kwiatowe jak te Kenzo, ale i tutaj nie brak maków i róż. Dzielnie rywalizują z nimi hafty i koronki, aby osiągnąć wreszcie szcześliwą syntezę w sukienkach z kwiatowego jedwabiu i koronek ;-) Marras również dał się wciągnąć w zabawę transparencjami. Do sukienek koniecznie płaszczyk w stylu podrasowanego safari. Jeśli spodnie to marchewki lub coś a la dresy. No i burgund - to będzie kolor lata.
Kolekcja Versace sytuuje się na drugim biegunie myślenia o modzie. Donatella stawia swoje zdanie jasno, nie bawi się w kwiatki i maxi sukienki rozmamłanych romantyczek. Jej kobiety są jak pistolety. Pistolety owe wyrażają siebie na sposób graficzny. Proste wyraziste formy zdobione równie wyrazistymi ornamentami a la antyczna Grecja, drobne podłużne paski w mocnych kontrastujących kolorach, wycięcia na ramionach i w talii, seksowny ażur. A na koniec bardzo zmysłowa wersja sukienek z frędzlami. Po prostu seks na wybiegu, co tu dużo gadać. Tym razem nawet Donatella mi się podoba, jak chyba wariuję (choć ostatecznie zrzucam ten afekt na przeziębienie, które mnie gnębi od czwartu...).
A na koniec odrobina uśmiechu, czyli kolekcja Moschino. A tutaj: Ameryka, Dziki Zachód w wersji glam, kapelusze szeryfa, wielkie grochy, paski, goresty rodem z saloonu, wielkie kokardy... słowem full wypas. Czego tu nie ma? Moschino to zawsze cytaty, komiks... W tym odcinku tego komiksu zdecydowanie największe wrażenie robią dżinsowe spodnie z szerokimi nogawkami, cudownie dopasowane w talii. Wow, zakochałam się w tych gaciach!
3 komentarze:
Bottega bardzo, bardzo mi się podoba...podobnie Versace, mimo moje awersji do Donatelli (no nie mogę na nią patrzeć, nie mogę) jej kolekcja broni się. Wszyscy kwiatki to ona prostota i klasa. Fajne!
Oglądając tegoroczne pokazy mam permanentne poczucie deja vu - przypominają mi się wertowane namiętnie niemieckie burdy i quelle z przełomu lat 80/90, które przeglądałam jako dziecko. I nie jest to wcale takie złe skojarzenie, jak mogłoby się wydawać. Te bloki intensywnych kolorów, długie powiewne sukienki w kwiaty. No i moschino, jak zawsze w grubo ciosanym złocie.
Ale chciałam przede wszystkim zapytać, czy zwróciłaś uwagę na kolekcję Gabriele Colangelo, młoda postać, a kolekcja zaparła mi dech, bardzo minimalistyczna, a przy tym nie kanciasta, przejrzystości i kroje perfekcyjne. http://www.style.com/fashionshows/complete/S2011RTW-GCOLANGELO
podoba mi się kolekcja Antonio Marrasa <3
Prześlij komentarz