Danielle Scutt - zdumiewający powrót do wycinanek w czerni i czerwieni - oj kojarzy się to kojarzy...
Dla mnie jest to jedna z tych rzeczy, o których nigdy bym nie pomyślała, że powrócą. A tymczasem... No i wspaniały naszyjnik - muszę pomyśleć nad takim!
U Erdema za to bogactwo - coś jakby nagle wyrósł konkurent mojemu wspaniałemu Lacroix! Niebywałe. A buty to są po prostu prze prze...
W tym momencie zawsze przypomina mi sie obrazek z napisem "Łopatka z Przechlewa". Oj, przechlew przechlew. Założyłam tego bloga z ubraniami, bo wszystko wydało mi się nijakie, teraz zaczyna mi się nudzić. Jeszcze mi się wydaje, że robię przechlew, daję ciała, bawiąc się w zinfantylizowanym świecie, którego de facto nie znam. Dawanie ciała to jest, ale są gorsze rodzaje dawania. Ament. Mrrau, Giles tym razem stanął na wysokości zadania. Jest tu i futuryzm, i tradycja, i futrzana ocieplacze na ręcę - what are these things?
najlepszy jednak futrzany twór zimowy - ok, wygląda trochę jak szydełkowa prezerwatywa z pomponem, ale czy to ważne - it's just fun:
Już dawno - od Chalayana ostatniego przynajmniej, nikt nie pozkazał tak agresywnych faktur - tym razem są to po prostu kolce - isn't that absolutely amazing???
Louise Goldin (czyżby krewna przewspaniałej fotografki?) eksperymentuje z dzianinami. Projektantka ponoć sama przygotowywała stroje na maszynie dziewiarskiej (kto wie, co to jest, ten wie, jakie to pracochłonne i wkurzające zajęcie!), a potem łączyła ze skórą. Kolekcja czarna, więc niewiele widać na fotkach, ale i tak szacun za talenta rozliczne.
Myślę, że takie rzeczy potrafią zrozumieć tylko ludzie, którzy sami coś tworzą. Dla ignorantów i dyletantów to jest funta kłaków niewarte. Jakoś zawsze mi żal tego zabrnięcia w świat intelektu - a może nie jest za późno, może jeszcze mogę założyć swoją pracownię... Wspaniałe marzenia - póki co przyszywam tylko guziki, już niezłą maestrię w tym mam, nie potrzebna mi już nawet specjalna stopka. Przyszyję każdy rodzaj guzika!
Luella na jesień to chyba najciemniejsza Luella jaką znam. Styl tradycyjnie dziewczęcy, preppy, ale zamiast ślicznych wielobarwnych garsonek - szarości i czernie brrr, a jutro środa popielcowa.
I w sumie jedyny chyba taki wesoły akcent - sukienka z boazerii, hurrra!
Ossie Clark has gone BOHO. Moje wyróżnienie dla czerwonego płaszcza:
oraz jakże uroczych szwedów - milion lat temu na szkolnym pokazie mody wyglądałam jakoś w ten deseń:
U Paula Smitha zaś tradycyjne angielskie tweedy oraz kilka mocnych elementow kolorostycznych. Do wszystkiego - emosznurówki:
Prze prze jest Paul Smith jesienny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz