Otóż i objawił się naszym oczom kolejny wspaniały produkt marki Givenchy. Nikogo nie trzeba dwa razy przekonywać, że Riccardo Tisci jest obsesjonatem pewnych szczególnych modeli semiozy. Z języka mody precyzyjnie odławia to, co otoczone jest nimbem perwersji, religijnego symbolizmu, patosem wtajemniczenia i piętnem tabu. (Przepraszam za mój niezwyczajnie rozbuchany potok słów dzisiaj - właśnie czytałam W czerwieni Magdaleny Tulli ;D) Nie zawiódł swoich fanów, ponieważ w kolekcji Resort oczywiście podążył przetartym już szlakiem. Zamiast znudzić powtarzalnością, udowodnił po raz kolejny, jak wiele ścieżek oscyluje wokół tego szlaku, jak wiele wariantów generuje jego autorski pomysł na modę. Najbardziej w tej kolekcji podoba mi się to, że Tisci opowiada jakąś spójną historię. Doprawdy - ja muszę być niezwykle przywiązana do idei kolekcji: jak jest za dużo kolorów, to nieodwołalnie się rozpraszam. Tutaj mamy tylko cztery kolory: biel, czerń, czerwień i złoto. No i panterkę. Panterka jakby zakrada się z innego świata, i jest to podobno świat Fridy Kahlo. Projekty Tisci mają w sobie coś z ludowego czy religijnego obrzędu: sugestywne (a z drugiej strony, trudno do zidentyfikowania) wzory pasków i czegoś na kształt koronkowych ornamentów, buty rzymianki, prawie trybalna biżuteria. Oczywiście jak zwykle troszkę dwuznaczności na temat płci - stąd i frak jaskółka we wzór panterki... No i ten rygor projektów - oszczędne, przemyślane cięcia, zdumiewający porządek i harmonia. Oto i cały Tisci. W resortach mam nowego faworyta ;D
W kolekcji Nina Ricci Peter Coping zainspirowany stylem Jackie O. Delikatne pastele i beże, zdobione koronkami sąsiadują z całkiem soczystym różem w wybitnie eleganckim wydaniu. Nie ma w tej kolekcji nic wybitnie ciekawego, ale trzeba przyznać, że ta różowa sukienka z plecami to prawdziwe dzieło sztuki użytkowej... No i nasza Jac - polska najmłodsza (?) supermodelka w 19 odsłonach...
Świetna prezentacja Chloe Sevigny dla Opening Ceremony. Aktorka-projektantka przyzwyczaiła nas do inspiracji modą vintage - mamy tu mieszaniny popularnych wzorów, które wróciły dzięki trendowi na odzież sprzed lat: groszki, panterka, kwiatki i spółka w prostych projektach Sevigny romansują ze sobą jak nigdzie indziej. Jest to bezpretensjonalne i tak bardzo codzienne, że aż miło popatrzeć. No i te buty - aż się ślinię...
No i Stefano Pilati. Zawsze z niecierpliwością czekam na jego projekty kolekcji YSL. Oczywiście nawiązuje do wspaniałych kolekcji mistrza - jest tu coś z lat 70tych: małe wzorzyste sukienki, zbierane w pasie płaszcze o wydatnych rewersach, kombinezony i szerokie spodnie. Najpiękniejsze są jednak te urocze kompleciki w kolorach retro, zgaszony fiolet, koralowa czerwień. Są też dość odważne czerwienie, a na koniec zupełnie w stylu YSL - smoking z krótkimi spodniami. Uwielbiam Stefano Pilati, to bez wątpienia jeden z pięciu moich ulubionych projektantów. A te falbanki przy wszyciach rękawów i przy kieszeniach - czy nie przypominają projektów Justyny Chrabelskiej? :P
3 komentarze:
Jestem zauroczona Givenchy - Resort, lubię taki miks klasztorno - perwersyjny;)Pozdrawiam Ciebie i Grochów!
Nie myślałaś kiedyś, żeby wykładać na jakieś uczelni o modzie?? U Ciebie zawsze się tak dużo uczę. Mam wrażenie, że doskonale wiesz o czym piszesz, czego nie można powiedzieć o niektórych ;) A do tego te nawiązania do lat minionych np.ta kolekcja nawiązuje do innej sprzed 20 lat. Ja to uwielbiam i podziwiam, bo moja wiedza o modzie jest kropelką, Twoja całym morzem :)
Uwielbiam!!
Ach, jeszcze język, którym się posługujesz... żeby tak człowiek wszystko rozumiał ;)
Prześlij komentarz