środa, 16 września 2009

Nowy Jork, SS09-10, post 5

Panowie Badgley i Mischka są tak eleganccy, że trzeba ich chyba oglądać w sukience koktajlowej i szpilkach. Ta wielka moda - jak zaraz powie głos krytyka z jakiegoś Woga - ma być antidotum na kryzys. No cóż, może tak jest. Ale jeśli będzie aż tak dobra jak ta kolekcja BM, to koniunktura powróci. Brakuje mi tu tylko zadymionego baru z rattanowymi krzesełkami i przedwojnia... Pełen glamour, panie dzieju.

W swojej tańszej linii Marc Jacobs nie zaskakuje - raczej typowe dla niego zestawienia marynarek, t-shirtów i spódnic. Buty są oczywiście wymiatające. Czerwienie i granaty, kwieciste małe sukienki, żakiety spięte paskiem i... kokarda na głowie. Trochę jak Doda, co? Ten Jacobs jest w latach 90tych, których stał się synonimem. Ech, te grunge'owe kraty... Jeśli w modzie jest mieszanie różnych wzorów, to Jacobs pokazał, że jest w tym mistrzem:

Rodarte! Hhohoho, tu się dopiero dzieje. Lubię przedrzeźniać nazwę tej marki i mówić "rozdarte". To dobrze oddaje ducha kreacji amerykańskich sióstr: od słynnej sukni Keiry Knightley zawsze zastanawiam się, kto w tym dobrze wygląda. No cóż - rozdarte jest jeszcze bardziej niż zwykle! Tkaniny połączone są chaotycznie, jakby sklejone w dziwacznym asamblażu. Trybalny nastrój podsyca mgła na wybiegu i tatuaże na rękach modelek. Jednak o żadnej innej paradzie na amerykańskim wybiegu nie można z większą pewnością orzec, że to jest "kolekcja". To spójne i metodyczne w swoim szaleństwie. Tylko, że dziwne... Mogę myśleć o autonomiczności stroju w kolekcji zasadzie jego przynależności...), mogę zastanawiać się, jak będzie wyglądał wyzwolony z okowów tego show... choć nie do końca sobie to wyobrażam, ale już czekam na amerykańskie gwiazdy w tych strojach!

Narciso Rodriguez nie jest już tak geometryczny i konstrukcyjny w tym sezonie, nawet on spotulniał. Jeśli on ma falbanki, to coś się dzieje ze światem! W typowych dla niego minimalistycznych projektach dominuje ciekawa linia... jakby to nazwać... coś w stylu kwiatu naparstnicy! Pięknie wygląda na figurach modelek - nadając sylwetce dynamiki wprost architektonicznej. Narciso jest genialnym projektantem: jego konsekwencja w pewnej filozofii ubioru świadczy o ciekawej wizji tworzenia ubioru.

Bardzo mi się podoba krótka i wyrazista kolekcja Very Wang. Wang stawia na klasyki: małą czarną, smoking, kombinezon wieczorowy i czerń oraz kolory cieliste. Minimalistyczne suknie zestawione z gigantyczną biżuterią są tak nowoczesne w duchu, że aż mnie zatkało. Po prostu jest to jeden z najlepszych pokazów do tej pory. Wang jest jakby modo-szczelna: nie potrzeba jej głupich ćwieków i skóry, żeby powiedzieć coś bardzo mocno. I'm in love...

I na koniec wesoła kolekcja Mulberry. Nie ma to jak gofrowane włosy i jeans. To chyba Betsey Johnson w wersji lajt. O, jak ja lubię takie bzdurki. A teraz zamykam oczy i marzę o tej ostatniej sukience z kokardami na ramionach. Może skopiować?

Brak komentarzy: