środa, 15 lutego 2012

NY cont.

Oto marynarka moich marzeń! To właśnie pomyślałam, oglądając najnowszą kolekcję sióstr Rodarte. Siostrom kolejny raz się udało, i to jak! Pokazały doskonałą kolekcję inspirowaną Australią. Jak na te projektantki, jest to kolekcja zaskakująco do noszenia - prawie nie ma tu już ich dawnego, "rozdartego" stylu. Jest retro - eleganckie, ale nie bez elementów sportowo-casualowych. Kolekcja w całości mieści się w poetyce kolorów ziemi: przeważają beże, spłowiały niebieski, ochra, czerwienie i tradycyjnie trochę czerni. Tkaniny szlachetne - jedwabie, wełny, skóry - i wyjątkowo jak na Nowy Jork nieprzetworzone. W kolekcji dużo sukienek - od retro gipiurowych worków z okrągłym kołnierzykiem, przez jedwabne, zwiewne maxi z tysiącem falbanek, po skrojone przy ciele skórzane sukienki z... kożuszkiem! W ogóle w tej kolekcji kożuszek króluje. Świetne są tu dla mnie rzeczy do noszenia na co dzień: bluzy o dmuchanych, obłych rękawach, taliowane bojówki, swetry z warkoczami, cudowne wełniane płaszcze, no i marynarki: o wielkich kołnierzach, z dwurzędowym zapięciem - to są marynarki! Podoba mi się też wykorzystanie gipiurowej koronki - ta tkanina podbije i wiosnę, i zimę. Ogólnie - Rodarte, fantastyczna kolekcja!



Czego nałykał się Marc Jacobs??? To pytanie zadaję sobie od wczoraj rano. Ta kolekcja jest po prostu od czapy :DDD Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie te okropne kapelusze. Modelki Jacobsa na głowach miały urzeczywistnienie słoniowacizny. Ta kolekcja to jest koszmar koszmarów. Nawet moja miłość do Jacobsa tego nie uratuje. Po pierwsze, kapelusze. Okropne - nie wyobrażam sobie nawet największego ekscentryka w takim obrzydliwym nakryciu głowy (czekam niecierpliwie do jesieni, żeby kogoś w tym zobaczyć!). Po drugie, buty - coś jak połączenie butów z XVII wieku z obuwiem zespołu Budka Suflera "Bal wszystkich świętych" (przez lata mnie rozśmiesza). Koszmarne, kwadratowe noski, ze sprzączką z diamencikami i naszytymi kwiatkami. Po trzecie, tkaniny: od futrzaka w  kratkę, przez tapicerki po wielkie tureckie wzory. Tę kolekcję ratują tylko płaszcze. Płaszcze są wspaniałe - oversize'y w stylu lat 60tych i 70tych: z dużymi kołnierzami, pelerynkami, wielkimi guzikami - tylko płaszcze... reszta mogłaby pozostać przemilczeniem... lub scenografią do filmu Oliver Twist!



Na szczęście kolekcja Marc by Marc Jacobs jak zwykle w dobrym, streetowym wydaniu - sukienki z deseniami kwiatów, pasków, szachownicy i kropek, miękkie, futrzaste płaszcze, świetne marynarki - czyli wszystko, za co kochamy Jacobsa. Do tego jeszcze sporo kratki i metaliczne tkaniny - i to jest świetna inspiracja na co dzień.



Alexandre Herchcovitch zaskoczył mnie jasnością swojej wizji jesieni - wymyślił sobie podstawową sylwetkę, którą powtórzył 24 razy! Czyż nie na tym właśnie polega kolekcja - w takich chwilach zapewne wszyscy mają przed oczami ryciny z sylwetkami Diora na dane sezony. Herchcovitch wyrysował obłe linie ramion, prostą pudełkową konstrukcję z tylko delikatnie zaakcentowaną talią, wszystko w długości do pół kolana, z rękawami lub bez. Projektant pokazał głównie płaszcze oraz sukienki, uszyte z kontrastujących tkanin: neoprenu i metalizowanego.... no właśnie czego? Połączył dziwne lakierowane tkaniny z koronkami, zamsze z kratkami. Kolory cudowne - beże, brązy, złoto. Kolekcja do zapamiętania.



I na zakończenie dzisiejszego odcinka, równie uporządkowana kolekcja, którą pokazał Narciso Rodriguez. Nie od dziś wiadomo, że ten projektant jest mistrzem konstrukcji - jego projekty zawsze są wręcz matematyczne. I tak było tym razem - Rodriguez tym razem postawił na dość niezwykły patchowrk - jego płaszcze unoszą się w powietrzu dzięki wielokrotnymi i nietypowym cięciom, przypominając raczej geometryczne bryły niż ubrania. Sukienki ze skosu składają się z pozszywanych kawałków, idealnie oplatając ciało. Do tego narduki - również duże, geometryczne. Z kolorów groszkowa zieleń, burgund, pomarańcz. Świetna kolekcja.

2 komentarze:

Anna Krawczyk pisze...

Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że wróciłaś i piszesz o feszynłikach! :D Zawsze część tych wpisów, jest jak mocne trzaśnięcie w łeb i powiedzenie sobie: "Anno - Ona ma rację - to jest paskudne" :) Choć - w jednym przypadku nie mogę się do końca zgodzić. Chodzi mi mianowicie o kapelusze u Jacobsa. Moje pierwsze skojarzenie to Szalony Kapelusznik, ale i... Jamiroquai, którego uwielbiam! Zresztą od jakiegoś czasu odkrywam korzenie i historię muzyki funk i te kapelusze są szalenie funky i freaky (bardzo lubię to słowo :)) Więc jeśli zastanawiasz się kto chciałby je ubierać, to odpowiadam: ja :D Pewnie głównie jako rekwizyt sceniczny... choć z drugiej strony, przy odpowiedniej aranżacji - ulica też byłabym dla nich dobrym miejscem :)

Anonimowy pisze...

Skarpety damskie do szpilek są coraz modniejsze.