poniedziałek, 22 lutego 2010

Londyn Jesień-Zima 2010/11 1

Nie ma nic przyjemniejszego w sezonie pokazów niż przenieść się z Nowego Jorku do Londynu. Od razu zmienia się perspektywa: słowo "moda" nabiera zupełnie różnego znaczenia. I początek nawet z grubej rurki. Topshop Unique i przygoda leśna! Ależ to jest urocze. Troszkę wygląda jak McQueen przyprawiony jakimiś skandynawskimi baśniami! Co zostaje, gdy odejmiemy anturaż zasypanego liśćmi wybiegu, szalone fryzury i poroża na głowie? Styl country w wersji brytyjskiej. Na przyszłą jesień szykuje się silny trend kampusowo-harcerski (że go sobie tak roboczo nazwę) - mamy go i tutaj: płaszcz na kołki, szorty z grubymi zakolanówkami w warkoczowe sploty, parki, kolor khaki, futerka i peleryny. Oprawa tego pokazu jest naprawdę wspaniała - z przyjemnością się to ogląda. A motyw zezwierzęcenia pobudzający dla wyobraźni. No i strasznie się wkurzam, bo ostatnio w pewnym secondhandzie widziałam czapkę w kształcie głowy niedźwiedzia brunatnego (właśnie taką z uszami i zębami) i nie kupiłam! Damn, a coś mi mówiło, że w tej czapce jest wielki potencjał...:

Richard Nicoll od jakiegoś czasu jest jednym z moich ulubionych projektantów. Uwielbiam jego gry z formami bieliźnianymi, bardzo pokorne podejście do kolorów. W tym sezonie znowu kratki. Tym razem jest to czarno-biała kratka vichy. Wkrada się w formach dużych (cudny komplet) oraz drobniutkich (przepiękna mała spódnica). Przewija się też model twarzy o karminowych ustach. Wszystko skąpane w szarościach. A na koniec - najpiękniejsze kolory weluru, zestawionego z szyfonem. Będzie aż 8 cytatów z tej kolekcji, bo szacunek tego projektanta do własnego fachu jest dla mnie nieustannym źródłem radości! Oj, dziewczyny, po welur, po welur! Mogę tylko przestrzec przed szyciem z weluru - to męczarnia! To już lepiej kupić gotowe (albo kazać mamie uszyć :-)).


Kolekcja projektantki o trudnym do wymówienia nazwisku - Mary Katrantzou - to eksplozja barw! Przedruki na jedwabiu przypominają gabinet osobliwości - jest tu i trompe l'oeil, fragmenty apaszek w stylu Versace, urywki obrazów, mundurów. Przepych i degeneracja w stylu rokoko. Wow - to jest cudne! Nie wiem, jak wam, ale mi się to tak strasznie podoba, że po prostu muszę mieć na lato jakiś drukowany w takie "hiperrealistyczne" wzory jedwab. Wow, wow, wow!

Kinder Aggugini to kolejna kolekcja z nurtu historyczno-militarnego. Szynele z mięsistej wełny, rzędy guzików, surduty, sukienki w stylu empire. Nie ma tu jednak przesytu szczegółów, a projekty mimo ścisłych konotacji historycznych pozostają dość proste i nowoczesne. A w tym wszystkim jest i ramoneska. Oj ładnie!

Holly Fulton, młoda Szkotka, którą doskonale pamiętam z graficznych pomysłów z zeszłego sezonu (jako Fashion East), debiutuje pod własnym nazwiskiem na Fashion Weeku. Kolejna seria wspaniałych, przemyślanych grafik! Do tego zamsz, futra, cekiny. Bardzo obiecująca projektantka!

Charles Anastase przedstawia nam jakieś minimalistki-ekscentryczki. Niby wszystko mają proste, a jednak skomplikowały sobie życie! Po solidnej czarni wielka dawka kolorów w postaci czerwieni i turkusu. Troszkę tu powiało różnymi pomysłami Kawakubo, szczególnie w tym ostatnim looku - szyfon nałożony na żółtą sukienkę... No cóż. Ale i tak mi się podoba. A już szczególnie pierwszy fragment tego pokazu - czerń i białe okulary. Wow! No i podobają mi się ich fryzury - nie wiem, czy ktoś, kto czyta tego bloga, mógłby przewidzieć, co by mi się stało, gdybym zrobiła sobie trwałą. Od kilku tygodni mam na to chętkę, bo ciągle połowa włosów mi się kręci, a połowa nieco mniej. Tylko czy potem nie wyglądałabym jak coś w stylu puszystego moppa? Hmmmmmmm. No ciekawe, co przyniesie kolejny dzień w Londynie.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Niestety wersja mopa na głowie jest bardzo prawdopodobna, należy się spodziewać, że trwała wysuszyłaby Ci włosy. Moje też trochę się kręcą, trochę nie. Postanowiłam je prostować zakupioną za ciężkie pieniądze prostownicą, która "nie niszczy włosów" i potem długo miałam na głowie łamiące się i rozdwajające siano. A Twoje włosy są wyjątkowo piękne. Ps. ależ mi się podoba ta pani w turkusowej sukience. Pozdrawiam A. z La Manchy.

styledigger pisze...

Myślę że nie musisz robić sobie trwałej, jeśli chcesz mieć loki. Pianka do kręconych włosów nałożona na wilgotne włosy i suszarka z dyfuzorem powinny wystarczyć, skoro twoje włosy mają tendencje do skręcania się/falowania. Mówi Ci to kudłaty ekspert! No i super że robisz te podsumowania- fajnie się ogląda, a jeszcze lepiej czyta.

Anonimowy pisze...

Ja mam bardzo dobre doświadczenia z trwałą - musi być tylko zrobiona przy użyciu dobrych kosmetyków i przez dobrego fryzjera. Nie musi być od razu "baranek" - loki mają różne średnice.
Pozdrawiam :)