poniedziałek, 16 lutego 2009

Faszynwik w Nowym Jorku 2

Może niektórych to ucieszy: pepitka nie wychodzi z mody! Na amerykańskich pokazach ten klasyczny motyw wkrada się to tu, to tam. Nieco oldskulowa pepita... jeszcze 5-6 lat temu nie do pomyślenia na młodej kobiecie, od 2-3 sezonów jest jednym z dominujących deseni. Ja się cieszę! Ją lubię pepitkę, i to jak! A oto pepitka w wersji eleganckiej z DKNY:

Swoją drogą bardzo podobną garsonkę wyprodukowała kiedyś głowa Marca J. :-000

nieco nieortodoksyjnie:

a tu pepitka w wersji huge u Preen:

I jeszcze bardzo piękny look od DKNY z klasycznym połączeniem czerni i czerwieni (cudaczne!)

no i śliczna mała dama (DKNY) - ciekawa jest ta długość spódnic, a sama niedawno ją odkryłam...

A oto kolejny hit pokazów - czerwony płaszcz - w różnych fasonach, ważny jest kolor krwisty i nie-do-przeoczenia:
DKNY:

Miss Sixty:

Johnathan Saunders:


Znowu świetna kolekcja Tuleh - elegancka, kobieca. Tutaj moja obsesja, czyli granatowy żakiet na guziki:

oraz kawałek świetnego Vintage (wielkie puchate czapy nadal w modzie!):


Osobną jakość stanowi barokowy wręcz pokaz Diane von Furstenberg. Nie mówię, że to wybitny pokaz, ale sama ilość kolorów i faktur trochę dziwi pośród tych monochromatyczności. Moim zdaniem to świetnie wygląda w blasku fleszy, ale na żywym człowieku byłoby po prostu przeładowane. Let's have a look.



no może oprócz tego uroczego swetra typu "kononowicz" (no i te skarpetki i sandały!):


Oczywiście nie mogło zabraknąć dalszych wariacji na temat szarej sukienki:
DKNY:

Lela Rose:

Boy by Band of Outsiders:

A na koniec optymistyczny obrazek z Yohji Yamamoto w roli głównej (Y-3):

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Pepitka też mnie cieszy, ale ucieszyłoby mnie jeszcze bardziej spełnienie przez Ciebie prośby przyślepawej czytaczki o zmiane koloru trzcionki lub tła. Powiem dramtycznie: po prostu nic nie widze!

Kaka Bubu pisze...

Dzięki za radę - miałam to zmienić - zawsze jak sama otworzę bloga, to mnie ta "sraczka" wkurzała. Ale teraz już chyba ją wreszcie wykasowałam. Hura.