sobota, 25 września 2010

Mediolan FW 2

Thomas Maier w kolekcji Bottega Veneta pokazał coś całkiem w swoim stylu - nie przychodzi mi do głowy lepsze określenie niż podkręcony mininalizm. Projektant pokochał monochromatyczne zestawy, gdzie główną rolę grają kontrasty tkanin, przeźroczystości, a w tym sezonie również coś z pozoru bardzo prozaicznego - zagniecenia. Cóż - znamy już ten trop z wspaniałych kolekcji Francisco Costy dla Calvina Kleina, a ostatnio nawet z kolekcji Donny Karan. U Bottega Veneta prawie wszystko, co nie jest transparentne i nie jest lakierowaną skórą, jest właśnie zagnieceniem. Wydaje się, że projekty są ultraproste, wręcz ascetyczne, lecz detale zachwycają różnorodnością i pomysłowością. Naszywane pojedynczo pióra, charakterystyczne kosmate pióra marabuta, graficzny deseń w zabawne romby, a na koniec prawdziwa szkoła dekonstrukcji na miarę Margieli: beżowa satyna z licznymi "lukami" w szwach. Odważnie. Do tego sandały, słynne plecione torebki, tłoczony krokodyli wzór i mokra włoszka. Ładnie.


Tommaso Aquilano i Roberto Rimondi u Gianfranco Ferre z neutralnych kolorów - beżów, bieli, czerni i brązów - stworzyli całkiem zmysłową kolekcję, a doprawili ją fajerwerkami z cukierkowego różu i doskonałego finiszu w postaci prawdziwego popisu colour-block, w wersji na wysoki połysk. W nowej kolekcji Ferre dominuje pleciona skóra: czarna i ta ryzykowna, drukowana w wężową łuskę. Projektanci z prawdziwą maestrią tworzą sukienki i płaszcze z takich przeplatanek. Wszystko ma oczywiście lekko etniczny posmak, który znamy już tak dobrze z podobnych pomysłów u Lanvin, Diora, a ostatnio u Gucci. Przeplatanki zapowiadają się na wiosenny hit. Ale na tym nie koniec - Ferre na wiosnę to również śwetne marynarki w beżu i czerni, białe sukienki odszywane odważnie czarnymi diagonalnymi pasami oraz właśnie mocne kontrasty kolorystyczne zbudowane z błyszczących cekinów. Glam po prostu, w nienagannie włoskim wydaniu.

Antonio Marras w swej autorskiej kolekcji nie odchodzi zby daleko od swoich poczynań u Kenzo. W kolekcji głównie zwiewne jedwabne sukienki, może nie aż tak kwiatowe jak te Kenzo, ale i tutaj nie brak maków i róż. Dzielnie rywalizują z nimi hafty i koronki, aby osiągnąć wreszcie szcześliwą syntezę w sukienkach z kwiatowego jedwabiu i koronek ;-) Marras również dał się wciągnąć w zabawę transparencjami. Do sukienek koniecznie płaszczyk w stylu podrasowanego safari. Jeśli spodnie to marchewki lub coś a la dresy. No i burgund - to będzie kolor lata.

Kolekcja Versace sytuuje się na drugim biegunie myślenia o modzie. Donatella stawia swoje zdanie jasno, nie bawi się w kwiatki i maxi sukienki rozmamłanych romantyczek. Jej kobiety są jak pistolety. Pistolety owe wyrażają siebie na sposób graficzny. Proste wyraziste formy zdobione równie wyrazistymi ornamentami a la antyczna Grecja, drobne podłużne paski w mocnych kontrastujących kolorach, wycięcia na ramionach i w talii, seksowny ażur. A na koniec bardzo zmysłowa wersja sukienek z frędzlami. Po prostu seks na wybiegu, co tu dużo gadać. Tym razem nawet Donatella mi się podoba, jak chyba wariuję (choć ostatecznie zrzucam ten afekt na przeziębienie, które mnie gnębi od czwartu...).


A na koniec odrobina uśmiechu, czyli kolekcja Moschino. A tutaj: Ameryka, Dziki Zachód w wersji glam, kapelusze szeryfa, wielkie grochy, paski, goresty rodem z saloonu, wielkie kokardy... słowem full wypas. Czego tu nie ma? Moschino to zawsze cytaty, komiks... W tym odcinku tego komiksu zdecydowanie największe wrażenie robią dżinsowe spodnie z szerokimi nogawkami, cudownie dopasowane w talii. Wow, zakochałam się w tych gaciach!

3 komentarze:

Jaga pisze...

Bottega bardzo, bardzo mi się podoba...podobnie Versace, mimo moje awersji do Donatelli (no nie mogę na nią patrzeć, nie mogę) jej kolekcja broni się. Wszyscy kwiatki to ona prostota i klasa. Fajne!

kinomi pisze...

Oglądając tegoroczne pokazy mam permanentne poczucie deja vu - przypominają mi się wertowane namiętnie niemieckie burdy i quelle z przełomu lat 80/90, które przeglądałam jako dziecko. I nie jest to wcale takie złe skojarzenie, jak mogłoby się wydawać. Te bloki intensywnych kolorów, długie powiewne sukienki w kwiaty. No i moschino, jak zawsze w grubo ciosanym złocie.

Ale chciałam przede wszystkim zapytać, czy zwróciłaś uwagę na kolekcję Gabriele Colangelo, młoda postać, a kolekcja zaparła mi dech, bardzo minimalistyczna, a przy tym nie kanciasta, przejrzystości i kroje perfekcyjne. http://www.style.com/fashionshows/complete/S2011RTW-GCOLANGELO

Blush and Flats pisze...

podoba mi się kolekcja Antonio Marrasa <3